Abstract
Rok 1923 zajmuje ważne miejsce w historii Niemiec pierwszej połowy XX wieku.
Kraj był w stanie głębokiego kryzysu politycznego, gospodarczego i ustrojowego, wywołanego
skutkami pierwszej wojny światowej i postanowieniami traktatu wersalskiego.
Stan ten nie ominął także prowincji Pomorze, gdzie na ogólnoniemieckie zjawiska
nakładał się fakt, że prowincja ta stała się obszarem granicznym wobec wskrzeszonego
państwa polskiego. Szczególnie prawica polityczna, skupiona głównie w Niemiecko-Narodowej
Partii Ludowej (DNVP), najsilniejszej i najbardziej wpływowej partii politycznej
w prowincji Pomorze, uczyniła ze swojej gazety – „Pommersche Tagespost” – ważny
instrument walki z młodą Republiką Weimarską. Główne argumenty tej kampanii przeciw
demokracji niemieckiej właściwie nie różniły się wiele od tych, którymi prawicowe partie
polityczne uderzały w rządy republiki. Na czoło wysuwały się zarzuty o pozostawanie
kanclerzy i ministrów na służbie mocarstw zachodnich, zwłaszcza znienawidzonej Francji,
a także międzynarodowego kapitału i „żydowskiej międzynarodówki”.
Polityka Polski wobec Niemiec miała pogłębiać konsekwencje „zbójeckiego pokoju
w Wersalu”. Elementami wyróżniającymi prasę prawicy prowincji Pomorze od mediów
prawicy z centralnych lub południowych części Niemiec było ulokowanie w 1923 roku
przez „Pommersche Tagespost” kampanii antypolskiej w międzynarodowym kontekście.
Była nim okupacja Zagłębia Ruhry przez Francję i Belgię, z jej doniosłymi konsekwencjami.
Polska miała odgrywać kluczową rolę w okrążaniu Niemiec. Podsycano szok, jakim dla mas Niemców w prowincji Pomorze było powstanie II RP. Kreowano
wizerunek Polski jako potencjalnego agresora wobec słabych Niemiec. Warszawa, szczególnie
w tymże 1923 roku, miała demonstrować swoją siłę i wrogie zamiary na Śląsku
i w Prusach Wschodnich. Polskę ukazywano jako sąsiada planującego agresję na kolejne
ziemie niemieckie, korzystającego z poparcia Francji, państwa szachującego pokonane
Niemcy od wschodu. Straszono wizją wspólnie działających „paryskich i warszawskich
rabusiów”. Do dalszych zagrożeń płynących ze wschodu należały masy Żydów, głównie
z Galicji. Osiedlali się oni w Berlinie, siali tam jakoby przestępczość i uprawiali spekulację
kosztownościami. Swoistym ukoronowaniem „polskiego niebezpieczeństwa” stała się
emigracja tysięcy polskich robotników sezonowych do wschodnich prowincji Niemiec,
którzy nie tracili ścisłych związków z ojczyzną. Listę zaciekłych ataków na Polskę zamykał
antyniemiecki kurs Warszawy wobec mniejszości niemieckiej w nowych granicach
II RP. Tę antypolską politykę informacyjną i antypolską propagandę ubierano w brutalną
semantykę języka walki, wykluczając Polskę z grona narodów godnych posiadać własne
państwo narodowe.